środa, 3 kwietnia 2013

Imagin z Niallem

Specjalnie dla was jednoczęściowy imagin z Horanem ..

Imagin z Niallem♥

Trochę to dziwne.Nie rozumiem.
,,Przyjedź do mnie kotku"
Jesteśmy z Amy przyjaciółmi.To znaczy...ona ma mnie za przyjaciela a ja ją kocham.Cały czas o niej myśle.Boję się,że ją strace gdy jej to wyznam.Ale zastanawia mnie jedno.Ona zawsze mówi do mnie po imieniu,nigdy nie powiedziała do mnie ,,kotku".Normalnie bym się cieszył ale ją znam i wiem,że gdyby chciała tak powiedzieć zrobiła by to na żywo a nie wysłała wiadomość.Coś się stało.Ale...muszę jej powiedzieć,że ją kocham.To już za długo trwa.Kurde no boję się!A jak ona nic do mnie nie czuje?Niall dasz rade.

Wsiadłem do auta.Jechałem około 10 minut aż dotarłem na miejsce.Zamknąłem samochód i stanąłem przed drzwiami domu Amy.Zapukałem...Cisza.Nacisnąłem klamkę...Otwarte.Śmiało wszedłem do środka.Było ciemno i cicho.Ale na górze słychać chyba jakieś stukanie.Wbiegłem po schodach i obszukałem całe górne piętro...Pusto.Została jeszcze łazienka.Uchyliłem drzwi i wkroczyłem.Zesztywniałem.Czułem,że łzy napływają mi do oczu.Zobaczyłem Amy na podłodze.Była naga.Leżała twarzą do ziemi,ręce miała związane za szyją.Jej plecy znaczyły liczne nacięcia.Rozejrzałem się wokół.Wszędzie pełno krwi.Zbliżyłem się do ciała.
-Amy?-Nie odzywała się.Ale oddycha.Żyje.Chciałem odwiązać jej ręce.Nagle poczułem ostry ból głowy i odpłynąłem.

Otworzyłem oczy.Co się stało?Widze młotek...nóż...pistolet...krew...Amy.Podniosłem lekko głowę.Siedziała oparta o ściane.Jej twarz była mokra od łez.Ręce ciągle związane.Dalej nie ma ubrania.Pada na nią duży cień.Obruciłem się w drugą stronę.O nie!Przy umywalkach stał John.Miał przy sobie jej telefon.To jej były.Zerwała z nim już dawno.Nigdy go nie lubiłem.Nie tylko dlatego,że był z Amy ale też...był dziwny.Nie zachowywał się normalnie.Teraz stał(również nagi)przy niej.Po czole spływały mu kropelki potu.
-Nie.Proszę zostaw.Proszę!-Mówiła przez łzy.
-Nie marudź.Będzie fajnie.-Powiedział John z uśmieszkiem na twarzy.Co on chce z nią zrobić?Serce szaleje mi jak jeszcze nigdy.John uklęknął przy niej.Położył swoje brudne ręce na jej biodrach.Sięgnął po nóż.Zrobił kolejne kilka ran tym razem na nogach.Amy dzielnie się trzymała.Drżała...ale była cicho.
-Jeszcze nie masz dosyć?!Nie boli?!To zaraz zaboli!-Patrzyłem przerażony na to co się dzieje.To było okropne.Rozłożył jej nogi i gwałtownie w nią wszedł.Poruszał się szybko.Widziałem strach w oczach Amy.Zaczęła krzyczeć.Musiała cierpieć.Do tego znowu sięgnął po ostrze.Nie wytrzymałem.Nie mogłem dłużej leżeć i udawać,że nie żyje.
-Zostaw ją!Proszę zostaw!-Już nie powstrzymywałem łez.Nie dałem rady.Nie ma nic gorszego niż widok cierpiącej osoby,którą się kocha.
-Cicho bądź!Nic mi nie zrobisz!Związałem cię.-Przez to wszystko nawet tego nie zauważyłem.
-Czemu jej to robisz?!-Podszedł do mnie.
-Niech zobaczy jak ja cierpiałem gdy odeszła!-Wydarł się.
-Myślisz,że ona chciała żebyś cierpiał?!Nie chciała tego!Po prostu...nic nie trwa wiecznie i zrozum to!Zachowywałeś się jak psychol!Przestała cię kochać!
-Amy...ona była dla mnie wszystkim.Była najważniejsza.Aż pewnego dnia po prostu mnie zostawiła.Wiesz co powiedziała?!
-Nie wiem.-Amy nic o tym nie mówiła.Trochę dziwne bo zawsze mówiliśmy sobie o wszystkim.
-Że kocha ciebie!-Wydusił przed zbliżającą się kolejną falą płaczu.Kompletnie mnie zatkało.Gubiłem się między uczuciami.Z jednej strony ogarnęła mnie radość,z drugiej wściekłość przez to co on z nią robił.Czułem bezradność.Nie mogłem jej pomóc chociaż wyraźnie jej potrzebowała.Nie wiedziałem też dlaczego to przede mną ukrywała.Oczywiście jeśli to prawda.
-Amy?On kłamie?-Brak odpowiedzi.Zobaczyłem parę wydobywającą się z jej ust.Dłonie drżały.Nie dziwie jej się.Strasznie tu zimno.-Już dawno chciałem ci to powiedzieć.Amy ja...
-Zamknij morde!-John był wściekły.Ponownie się do niej zbliżył.Odsunąłem się od ściany na tyle,na ile pozwalał mi sznur przywiązany do ubikacji.Jedno mocne kopnięcie wystarczyło żeby John stracił przytomność.Przysunąłem butem nóż i rozciąłem więzy.Podobnie zrobiłem ze sznurami Amy.Wziąłem ją za ręce i spojrzałem jej w oczy.
-To prawda?
-Tak.-Spuściła głowę.
-Amy...ja też cię kocham.
-Naprawdę?
-Od kiedy cię spotkałem.-Uśmiechnęła się.Pochyliła się do pacałunku.To chyba moja najpiękniejsza chwila w życiu.W pewniej chwili poczułem ból.Okropny ból.Czułem jak moją klatkę piersiową przeszywa ostrze.Zachwiałem się i poleciałem do tyłu.Zobaczyłem Johna z nożem i pistoletem w drugiej dłoni.Potem usłyszałem huk i zobaczyłem jak Amy upada na ziemię.
-Kocham cię.-Wypowiedziała resztkami sił.To były ostatnie słowa jakie usłyszałem.Potem już wszystko ucichło.

2 komentarze:

  1. Bardzo fajny. Bardzo mi się podoba i się teraz będę jarać, bo dodałaś nowe posty *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super.Ten bloog jest po prostu irresistible *-*

    OdpowiedzUsuń